bęc i zmiana

Przemeblowania, to mymlowa druga natura. Przesuwaniu, przestawianiu, przemianom wszelakim eM oddaje się namiętnie, niezmiennie, od zawsze.
Rzeczywiste przestrzenie pęcznieją i rozrastają się o swe wirtualne siostry. Frau porzuciła poddasze, uwagę swoją odwracając od nigdy niezakupionych listew przypodłogowych, które cały czas czekają na swój fikcyjny montaż. Przemęczona kolejnymi próbami właściwego podłączenia pieca  (mon dieu! gdzie te czasy, kiedy chciała zostać zdunem), ale też usatysfakcjonowana wytworami zeszłorocznego generalnego remontu, lekkim krokiem przeniosła się z kawalerki w realu do wirtualnego apartamentu.
Ów ma ściany z gumy i niezliczoną ilość drzwi prowadzących w głąb... króliczej nory.
Problem na dziś: jak tu okiełznać widoki dynamiczne. Z jednej strony: korci jak diabli. Wszak to nowe możliwości. Z drugiej: zaginęły linki, zakładki i reszta ciekawostek.
Dostosowywanie niczego nie dostosowuje.
Ze spuszczoną głową frau powraca więc do starej sutereny o nowym obliczu.
Ale: nie podda się tak łatwo. W końcu przyjdą zmiany. ha!







Powiewy wiosny, początki lata.

I stało się: nastały upały. Teraz oto eM zziajana, zgrzana, tacha rower pod pachą na trzecie piętro. I tak dzień w dzień niezmiennie. Z racji, iż egzystencja życiowo - zawodowa toczy się na poddaszu, to okna rozwalone, rolety do połowy opuszczone. W lodówce lód i chłodne mleko: króluje mrożona kawa.
Mymel w upałach uwija się jak w ukropie. Praca wre, ani chwili na wywczas nie pozostaje.
Kiedy jednak znajdzie się takowa, frau otwiera swoje świecące pudełko, smaruje palcami po klawiaturze. Przeciera (szlaki), otwiera (strony), patrzy..... oczom nie wierzy.

Tak więc nadeszła wiekopomna chwila. Rozpoczął się sezon rowerowy (dla tych, co tylko latem). Rozpoczął się, eM zaś (i nie tylko ona) rozpacza, rozpacza, rozpacza.

Czasami zamyśli się frau, pofilozofuje, pozastanawia się. Skąd nagłe zainteresowanie tematem? zemsta za zeszłoroczne zmiany w przepisach? czyżby chciano wykurzyć nas z dróg? A teraz wyobraźmy sobie mili państwo ten nowy, wspaniały świat. Świat, w którym wszyscy cykliści są grzeczni, rozumni, racjonalni oraz samozachowawczy. I wyjeżdżają na ulice przyodziani w kamizelki odblaskowe oraz kaski. Wszyscy jak jeden mąż.

Na to frau kręci nosem: prawie jak inwazja geodetów.
Skoro w tym roku żądzą neony, to chyba jeszcze nam odpuszczą ;).